Sesja narzeczeńska w deszczu
Dokładnie tak było, kiedy czekaliśmy na na Monikę i Szymona było ogromne oberwanie chmury. Siedzieliśmy w samochodzie a przez szyby nie było nic widać. I teraz taka myśl – a jak nie przestanie padać? Oni jadą do nas jakieś 100 km. Hmm poczekamy aż przestanie padać. Ale to się nie zanosi że przestanie padać. No to niech choć troszkę mniej pada i spokojnie damy radę. Nawet nie chcieliśmy wiedzieć co myślą Monika z Szymonem jadąc do nas w tym deszczu. Ok będzie dobrze nie ma co się martwić – i było dobrze.
Na sesję pojechaliśmy do Lasu Kabackiego. Monika i Szymon oswojeni już z myślą, że sesja będzie deszczowa śmiało wkroczyli pomiędzy drzewa. Ciągle uśmiechnięci bo jednak warto było przyjechać w takim deszczu. A nagrodą za to było piękne słońce, które wyszło na ostatnie zdjęcia.
Pełen spokój w trakcie przygotowań
Często jest tak że w trakcie przygotowań Państwo Młodzi i rodzina biegają w pośpiechu, szukają tysięcy różnych rzeczy pozostawionych w nikomu nie wiadomym miejscu. Tego nie można powiedzieć o przygotowaniach Moniki i Szymona. Obydwoje szykowali się w domu u Panny Młodej. Może to właśnie wpłynęło na spokój bo oboje wiedzieli że mają siebie w zasięgu ręki w każdej chwili.
Pokoje w których się szykowali były obok siebie ale tradycyjnie Pan Młody nie zaglądał do pokoju Panny Młodej. Do dziś pamiętam chwilę kiedy oboje stanęli w drzwiach. Każdy w swoim pokoju. Nie widząc siebie rozmiawiali – to co? czy to już? wychodzimy? First look się udał w 100%. Zaniemówili, pojawiły się łzy w oczach, takie dyskretne ale były. Czas ruszać na błogosławieństwo i do kościoła żeby ten spokój nie przerodził się w spóźnienie. Spokojnie, wszystko było na czas, przysięga prosto w oczy z miłością ze stoickim spokojem. To wszystko zobaczyliśmy później jeszcze raz na ich zdjęciach ślubnych.
Wesele – tańczymy, śpiewamy, tańczymy
Na początku oczywiście toast, pierwszy taniec Pary Młodej a później taniec zapoznawczy rodzin. Potem rodości i śpiewom nie było końca. Goście śpiewali nawet stojąc na krzesłach, tak głośno jakby każdy chciał żeby go było słychać najbardziej. Mnóstwo atrakcji dla gości w przerwach pomiędzy tańcami. Lody tajskie do których była taka kolejka, że tylko podziwiać czekających w kolejce. Bar czekał na swoich klientów i oblężenie do fotobudki która ciekawostka – jest własnością Państwa Młodych 😉 CYK Foteczka
Plener? Też nie było łatwo
Jeśli ktoś pomyślał, że na plenerze ślubnym u Moniki i Szymona nie powtórzy się sytuacja z sesji narzeczeńskiej to jest w błędzie. Pierwszy termin a plan był na wschód słońca na Starym Mieście, musieliśmy przełożyć bo… zapowiadali burze. No jedna sesja w deszczu ok ale dwie?!
Po jakimiś czasie wybór ostatecznie padł na Ogród Botoniczny w Powsinie. Zdjęcia z tego wyczekiwanego pleneru ślubnego możecie zobaczyć poniżej. I warto było poczekać tak jak i warto było jechać w deszczu na sesję narzeczeńską 🙂
Jeśli macie ochotę obejrzeć inne zdjęcia ślubne i nie tylko to zapraszamy serdecznie na wpisy na naszym blogu -> TUTAJ
Jeśli chcecie poznać naszą ofertę zapraszamy serdecznie -> OFERTA